napisał ktoś odnośnie tego filmu na innej liście dyskusyjnej, ale nie z powodu tej wypowiedzi obejrzałam "Pałac w lesie". Zaintrygowało mnie nawiązanie do "Czerwonego Kapturka", ponieważ na kanwie tej właśnie bajki powstało opowiadanie Angeli Carter "Towarzystwo wilków", na podstawie którego z kolei Neil Jordan nakręcił bardzo udany film. W "Pałacu" jest sporo odniesień do "Kapturka": począwszy od matki, która czyta tę bajkę na głos, przez gospodynię niosącą koszyk dla chorej wnuczki (inwersja!) i grupę aktorów inscenizujących zmodyfikowanego "Kapturka" aż po mordercę, który jak wilk krąży po lesie w poszukiwaniu zdobyczy. Pojawiają się i inne baśniowe motywy (m.in. kruk jako zwiastun nieszczęścia) oraz nawiązania do utworów zainspirowanych baśniami lub legendami: aktorzy wystawiają "Kapturka" przy dźwiękach muzyki Prokofiewa do baletu "Piotruś i wilk", a jeden z bohaterów czyta fragment "Króla Olch" Goethego na życzenie właściciela pałacu. Jednak... całość moich poszukiwań mogę między bajki włożyć, bo twórcy zamiast konsekwentnie rozwijać baśniowy klimat, skręcają w pewnym momencie w stronę stereotypowego horroru o "mordercy z siekierą". Szkoda tych wszystkich wdzięcznych inspiracji na tak banalną fabułę. Chociaż nie podzielam poglądu, że to kompletna bzdura, to muszę przyznać, że im głębiej w las, tym więcej korzeni. Nic dziwnego, że reżyser się potknął.