Nic wielkiego, ale ogladalo mi sie naprawde niezle. Dobrze ze tworcy potraktowali temat z przymruzeniem oka. Swietne relaksujace kino. Mozna zobaczyc!
Dokładnie... To wcale nie jest żaden badziew i dno... Bardzo interesujący film...:D Taka mini parodia Leona:D Ja przynajmniej tak to odebrałem..:D
Mnie rowniez w pewnym momencie wydawalo sie, ze tworcy tego filmu nawiazali do Leona :] Choc moze to dla tego ze Jean Reno najbardziej kojarzy sie z tamta rola zawodowca zabijaki ;)
Mhm... właśnie! a nie to co napisał filmweb że to 'gniot'. Wybaczcie, drodzy znawcy, ale nie wypada tak nazywac żadnego filmu!!! Bo przecież w każdy film zostało włożone mase pracy i uczucia, tak? A wy to ot tak sobie nazwiecie gniotem.
Pozatym, raaany, jest to bardzo sympatyczna komedia... czy aktor zawsze musi grać w super mega ambitnych filmach, gdzi enikt nie wie o co chodzi.... ta wtedy jest podziwiany, i może byc nazwany wielkim aktorem. A pfff...! to się zbulwersowałam :]
Ale fakt, komedia bardzo miła, i Jean Reno! Och... bardzo dobra rola:]
Bardzo ciekawe to co napisalas :] Niby masz racje, jednak czasem wydaje mi sie ze niektore filmy naprawde sa niedorobione. Moze akurat nie wszyscy sie tam postarali... Moze scenariusz byl niedopracoway... Moze zbyt duzy konflikt na planie filmowym... Nie wiem. Ale przyznaje, prace innych trzeba szanowac :)
Masz racje. Aktor nie musi zawsze grac w "ambitnych" filmach. Na takie produkcje jak "Wasabi..." tez jest zapotrzebowanie.
Mhm... :] To znaczy, całkiem możliwe, ja takiego filmu jeszcze nie widziałam w ktorym nie byłoby kompletnie nic wartego uwagi :]
Noo... dlatego tak okrutnie mnie zdenerwowała ta kobieta-recenzentka "Nie wiem, co kierowało w rzeczywistości niezłym aktorem jakim jest Reno do wzięcia udziału w tym strasznym gniocie. Podejrzewam, że jedynym motywem mógł być tylko i wyłącznie pokaźny worek szeleszczących banknotów o wysokim nominale. Ale szanujący się aktor nawet i tej pokusie jest w stanie się oprzeć. Cóż, nikt nie jest doskonały."
Taak... to olbrzymia głupota:]
To rzeczywiscie mocna krytyka. Recenzenci filmowi znanni sa ze swojego cietego jezyka i wyszukanych okreslen. Machulski wysmial juz to cale bractwo znawcow w "Superprodukcji" i chwala mu za to :]
Pariodia Leona ten film nie jest, mamy tu przeciez do czynienia z dwoma roznymi postaciami. Po prostu skojarzenia do tamtego filmu nasuwaja sie podswiadomie. Tak bylo tez z inna komedia "Kumple na zaboj", gdzie wiele widzow orzeklo iz Brosman parodiuje Bonda.
nieruszać się!!!! armia francuska!!!! :D i to mnie rozwaliło na maksa......:DDDDDDDD